Ambasadorka Jola Mrotek

Mam na imię Jola.

Jestem zdrowa na ciele i umyśle (mam nadzieję hi hi)

Miałam zostać genetykiem albo astronomem…byłam zdolna i dobrze zapowiadająca się jako naukowiec, podobno ale… ukochałam sobie aktorstwo ponad wszystko. Urodziłam się dla widowni. Od dziecka chciałam występować i przynosić ludziom radość…

Poświęciłam wiele lat na naukę… studia, aktorstwo, szkoły muzyczne, śpiew klasyczny, lata wprawek i gam, nudna gra na instrumentach, ćwiczenia, szpagaty, step codziennie o 7 rano u najwspanialszej nauczycielki „Duninki”-uczennicy samego legendarnego Freda Asteira, godziny morderczych prób… Wszystko po to aby osiągnąć pełen profesjonalizm… doskonalić się i być coraz lepszą… teatry, dziesiątki premier, musicale, karkołomne arie, skakanie z dwu-metrowego kieliszka, dbanie o kondycję, notoryczne odchudzanie, gorsety, setki kostiumów, których nie ”poszerzam” za żadne skarby wyjazdy, próby do spektakli, tony egzemplarzy tekstu do nauki, seriale, godziny spędzane na planie zdjęciowym w deszczu i mrozie, wstawanie o 4 rano, publiczność… żywioł KOCHAM TO

Rodzina… najważniejsza wartość na świecie!!! 26 lat razem z moim ukochanym mężem. Ślub wzięliśmy po 16 latach wspólnego życia bo Jarek się śmiał, że „nie jest łatwy i trzeba z nim pochodzić”

Oskar… ukochany syn… Moje oczko w głowie… chemik, fizyk, pirotechnik, pilot szybowcowy, nurek, gitarzysta, aktor, wrażliwy, przystojny, wspaniały młody człowiek… tyle przed nim… Chcę go wspierać, obojętnie w jakim miejscu na świecie będzie mieszkał i wychowywał dzieci… moje wnuki…

Żyję intensywnie… Ostatnio zaczęłam nowy rozdział w życiu… Po rzuceniu w diabły wieloletniej pracy w jednym z teatrów i uwolnieniu się raz na zawsze od toksycznego pracodawcy zaczęłam żyć pełnią życia… kajaki, żeglarskie regaty aktorów, złoto w mistrzostwach wędkarskich, nurkuję, wspięłam się na „Mnicha” . Potem dopiero dowiedziałam się, że nie ma innej drogi zejścia jak zjazd na linach… w przepaść… Odważyłam się… Nie zapomnę tego do końca życia… Mam tyle planów... chcę skakać na spadochronie i nurkować w jaskiniach Kiedy trzeba maluję usta czerwoną szminką a kiedy trzeba obcinam „french” zakładam rękawice i szoruję pokład na kolanach…

Staram się być dobrym człowiekiem… pomagam ludziom, bo nie wiem, czy sama nie będę kiedyś potrzebowała pomocy…

Jestem nowoczesną kobietą, uświadomioną, spełnioną… jest jeszcze tyle ról, które chciałabym zagrać… zwiedzić świat… ukochać wnuki …

Jestem zdrowa… Czasem boli mnie głowa, czasem dopada mnie skurcz łydek i trzeba ograniczyć kawę… Czasem boli mnie serce i trzeba założyć Holtera a potem radzić sobie z kabelkami na scenie aby nikt ich nie widział… Potem okazuje się, że nic mi nie było…

Ciągle nie wystarcza mi na coś czasu… wszystko odkładam na później… NIE BADAŁAM SIĘ… BO PO CO??? PRZECIEŻ MNIE TO NIE DOTYCZY… CZUJĘ SIĘ ŚWIETNIE… A co jeśli nie zdążę z tymi wszystkimi planami… bo… nie pozwoliłam aby ktoś mi pomógł i wcześniej wykrył coś, co niszczy mój organizm!!!!! KOCHAM ŻYCIE!!!!!!!! Popłynęłam w OnkoRejs z tymi wszystkimi wspaniałymi ludźmi, którzy walczą mimo wszelkich przeciwności losu o swoje życie, o plany, spełnienie marzeń… Poznałam ich i będę wspierać i robić z nimi szalone rzeczy bo są cudowni i niczym nie różnią się od zdrowych ludzi…. No, może poza tym, że ich apetyt na życie jest stokrotnie większy…czego i sobie życzę

Więcej o Joli znajdziecie na jej stronie: http://www.jolamrotek.pl/