Czasem zmęczona… to ja. Czasem trochę szalona… to znowu ja. Czasem zamyślona… to też ja. Szczęśliwa romantyczka na pewno ja… Tylko jeden impuls wystarcza, bym poszła na koniec świata. Jeden uśmiech, bym była szczęśliwa. Jeden gest, bym go odwzajemniła. Dobre słowo, bez kłamstw bym nie zapomniała, że świat i ludzie nie są tacy źli , że jeszcze są ludzie, dla których warto żyć. Ludzie, którzy pomogli mi przejść przez tą chorobę ,nieustannie dziękuję im za to. Rok 1982. Nic nie zapowiadało, że zbierają się nade mną czarne chmury. Tu potwierdza się powiedzenie, że rak to nie wyrok, którego ja jestem tego żywym przykładem. Szybka diagnoza. Bez żadnych wcześniejszych symptomów dopadła mnie limphogranulomatismaligna ||| st.Trafiam w dobre ręce Gliwickich chirurgów. Dwie operacje w bardzo krótkim czasie. Organizm szybko się regenerował więc podjęto dalsze leczenie Radioterapia przebiegała bez większych problemów a po niej już tylko radość że udało się wygrać z chorobą. Rok wyjęty z życiorysu. To nic, że dzisiaj leczę skutki uboczne po radioterapii ale mogę śmiało powiedzieć, że choroby nowotworowe wcześnie wykryte są uleczalne Żyję i cieszę się,że mogę być częścią tej wspaniałej i wyjątkowej załogi Anka
Ania
#onkorejs #nowotwór #rak #onkologia #psychoonkologia