Basia Reinke

Normalny dzień w pracy jak co dzień po południu dziwny ból w piersiach trudno oddychać. Przerażona pomyślałam zawał. Ból utrzymywał się bardzo długo. Następnego dnia wizyta u Pani doktor onkolog, gdyż po zażyciu leków przeciwbólowych bolała mnie pierś. Badanie USG nic. Mammografia guzek wymagający dalszej diagnozy. Strach niesamowity. Biopsja 1 procent nadziei, że nic groźnego. Kazano mi wybrać Warszawę lub Białystok. Pierwsza operacja wycięcia guzka. Oczekiwanie na wynik. Coś okropnego. O chorobie wiem tylko ja nikt więcej. Po 3 tygodniach odczyt i reoperacja trzeba poprawić poszło dalej. Szok córka za granicą a ja jestem z psem i kotem. Załatwiam opiekę nad zwierzakami i jadę do szpitala. Pytanie kogo powiadomić w razie czego uzmysławia mi ze mogę umrzeć. SZOK. Przed operacją dopytywałam się lekarza czy aby na pewno to moje wyniki. Byłam przeświadczona, że to pomyłka. Jak to ja i nowotwór. Biegam, uprawiam wspinaczkę skałkową, pływam kajakiem, jeżdżę rowerem po 5 tyś km i u mnie rak? To nie możliwe! Zwolnienie w pracy po drugiej operacji na dłużej. Powiedziałam, żeby załatwić zastępstwo. Pobyt na radioterapii – ponad dwa miesiące w szpitalu. Rodzina w szoku, najbardziej moja córka. Po leczeniu chemicznym i radioterapii wracam do domu i ciągle nie wierzę, że jestem chora. Po 3 miesiącach jadę w rajdzie rowerowym 600 km. Dałam rade bez asekuracji. Koledzy byli ze mnie dumni (jedna kobieta). 20 chłopa taka załoga. No cóż trzeba żyć dalej. Żal było zrezygnować ze wspinaczki ale kajaki, rower to jeszcze przecież mogę. Założyłam stowarzyszenie Amazonek w moim mieście z czego jestem dumna. Ciężko było zebrać kobietki ale już jesteśmy i chcemy pomagać innym kobietom z podobnymi problemami. Uświadamiam, iż rak to nie koniec a początek walki, niejednokrotnie brutalnej walki. Ale ze świadomością, że tą walkę można wygrać, jeśli nie jest za późno. Warto więc się badać! Cieszę się ogromnie, że dane mi będzie przeżyć przygodę z załogą Onkorejs – Wybieram Życie.