Codzienne zdumienie…

Uśmiech przy wstawaniu, śniadanie, kawa, spacer. Niby zwyczajna codzienność a jednak tak nadzwyczajna. I słońce jakoś tak cudowniej świeci. Dziś jakby specjalnie dla mnie.

Powoli zaczynam rytuał pierwszych zdarzeń. Wczoraj była kąpiel w pianie, dzisiaj spacer. Niby takie nic nie znaczące działania, których normalnie nawet nie zauważam, są dla mnie teraz tak wielkimi wyzwaniami. Krok po kroku wracam do rzeczywistości. Jeszcze powoli, odczuwając zmęczenie, staram się czerpać radość i satysfakcję z każdego zrealizowanego planu :)

Ciekawe czym zaskoczy mnie jutrzejszy dzień. Może będę miała siłę wsiąść do auta i pojechać na przejażdżkę? Może będę miała ochotę poczytać książkę? A może trochę popracować? Najważniejsze, że odzyskuję siły! :)