Dziewczyny lubią brąz… Opalanie… ;)

Nie pisałam do Was, bo miałam problemy z zaklimatyzowaniem. Dziwnie tak samej, z dala od bliskich. W domu zawsze jest tysiąc rzeczy do zrobienia. Tu nie mogę się odnaleźć. Jakoś tak smutno… Chociaż dzisiaj uwierzyłam, że nie będzie tak źle. W końcu, po dwóch nieprzespanych nocach, się wyspałam :) I od razu świat stał się piękniejszy ;)

Zwiedzanie niestety muszę odłożyć na jakiś czas. Odezwały się żyły w nodze, w którą miałam podawaną ostatnią chemię. Nadaję się jedynie do niedalekich spacerów. A i tak idąc wyglądam dość dziwnie ;) Nawet z moich ukochanych obcasów musiałam zrezygnować ;)

Hotel jest całkiem przyjemny, pokój też. Nie licząc tego, że mierzy jakieś dwa na trzy metry. Ale w sumie to dobrze, wszystko jest pod ręką ;)

Wczoraj miałam pierwszą serię zabiegów Spa ;) Najpierw położyli mnie na symulatorze. Trzy osoby: lekarka, fizyk i pielęgniarka chodziły wokół, mierzyły narzędziami, które pierwszy raz widziałam na oczy i ustawiały sprzęt. Doczekałam się kolejnych kilku tatuaży i pięknych mazów na piersi :) Mam namalowane cztery kółka z krzyżykami w środku: trzy zielone i jedno czerwone. Do tego kilka kolorowych kresek. Moja klatka piersiowa coraz bardziej przypomina obraz Picassa ;)

Później przeszłam do Pani, która zrobiła mi maskę na pierś. Maska, wyglądająca jak galaretka, ma na celu ściąganie jak największej ilości promieni.

W końcu zaprowadzono mnie do pomieszczeń, które przypominają duże centrum dowodzenia. Pełno tam monitorów i różnych sprzętów. W jednym z pokojów ułożono mnie we wcześniej wypracowanej pozycji, zakazano się ruszać i zaczęło się naświetlanie. Trwało około 10 minut. Teraz zostało mi takich tylko 16 ;)