Młodość to stan ducha… ;)

Jakiś czas temu trafiłam na ten obrazek. I zaczęłam się zastanawiać jak w przeciągu dwóch miesięcy może uciec młodość .

Do tej pory w torebce z medykamentów miałam jedynie magnez i witaminy. Teraz gdybym chciała się spakować na jakiś wyjazd musiałabym wziąć tą co zawsze kosmetyczkę (chociaż właściwsza nazwa to kuferek, baaa nawet kufer  ;)), w której dzięki temu, że nie muszę mieć ze sobą szamponu i odżywki, w końcu może zmieściłoby się wszystko ;) i walizkę specyfików w rozmiarze bagażu podręcznego. Znalazłoby się tam:  kilka rodzajów maści na żyły (polecam Lioton 1000 naprawdę pomaga), tabletek osłonnych na żołądek, różnego rodzaju płyny i maści nawilżające śluzówkę usta i nos, bandaże itp., itd. Jeżeli chciałabym dodatkowo wziąć wszystkie zioła, które w różnej postaci spożywam to obawiam się, że już by się nie zmieściły ;)

Najbardziej wkurzające jest to,  że do normalnej kosmetyczki musiałabym spakować sprzęt do depilacji. Za każdym razem, gdy od miesiąca depiluję nogi myślę uff na jakiś czas (dłuższy) wystarczy ale nie one nadal odrastają… Coś nie do końca skuteczna jest ta depilacja finansowana przez NFZ 😉  A doradzały przyjaciółki, żeby zamiast chemii wybrać laser, to nie chciałam się słuchać  ;) Pozytywne jest jednak to, że nadal spakowałabym tusz do rzęs. Jak na razie brwi i rzęsy nawet się nie przerzedziły :) Pewnie, że patrząc z perspektywy leczenia i walki o życie jest to nic nie znaczący szczegół ale właśnie z wszystkich takich banałów trzeba się cieszyć! :)