Nie pisałam do Was, bo miałam problemy z zaklimatyzowaniem. Dziwnie tak samej, z dala od bliskich. W domu zawsze jest tysiąc rzeczy do zrobienia. Tu nie mogę się odnaleźć. Jakoś tak smutno… Chociaż dzisiaj uwierzyłam, że nie będzie tak źle. W końcu, po dwóch nieprzespanych nocach, się wyspałam I od razu świat stał się piękniejszy
Zwiedzanie niestety muszę odłożyć na jakiś czas. Odezwały się żyły w nodze, w którą miałam podawaną ostatnią chemię. Nadaję się jedynie do niedalekich spacerów. A i tak idąc wyglądam dość dziwnie Nawet z moich ukochanych obcasów musiałam zrezygnować
Hotel jest całkiem przyjemny, pokój też. Nie licząc tego, że mierzy jakieś dwa na trzy metry. Ale w sumie to dobrze, wszystko jest pod ręką
Wczoraj miałam pierwszą serię zabiegów Spa Najpierw położyli mnie na symulatorze. Trzy osoby: lekarka, fizyk i pielęgniarka chodziły wokół, mierzyły narzędziami, które pierwszy raz widziałam na oczy i ustawiały sprzęt. Doczekałam się kolejnych kilku tatuaży i pięknych mazów na piersi Mam namalowane cztery kółka z krzyżykami w środku: trzy zielone i jedno czerwone. Do tego kilka kolorowych kresek. Moja klatka piersiowa coraz bardziej przypomina obraz Picassa
Później przeszłam do Pani, która zrobiła mi maskę na pierś. Maska, wyglądająca jak galaretka, ma na celu ściąganie jak największej ilości promieni.
W końcu zaprowadzono mnie do pomieszczeń, które przypominają duże centrum dowodzenia. Pełno tam monitorów i różnych sprzętów. W jednym z pokojów ułożono mnie we wcześniej wypracowanej pozycji, zakazano się ruszać i zaczęło się naświetlanie. Trwało około 10 minut. Teraz zostało mi takich tylko 16